niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 7

Obudziły mnie dzwięki pianina.
Otworzyłem oczy siadając
Powoli wstałem z łóżka i zmierzałem za melodią.
Julia siedziała przy pianinie grając.
Nieśmiało wszedłem do pokoju i usiadłem na przeciwko niej
-Fajne.- uśmiechnąłem się
Na twarzy dziewczynki zobaczyłem zdziwienie
-Co?
-Nic. Muszę już iść na próbę.- powiedziała wstając
-A ja mogę tu zostać?
-Tylko musisz być cicho.- powiedziała z przmarszczonymi brawiami i wyszła z pokoju
Usiadłem przy instrumencie
Niepewnie nacisnąłem klawisz
nagle wydobył się kojący dźwięk
Kolejny palec powędrował na klawisz tworząc pełną nutę
Zacząłem je naciskać i coś zapisywać na kartkach
po paru minutach w całym domu rozlegał się moja własna muzyka.
Popołudniu wpadła Julia
Gdy wbiegła do pokoju zobaczyła że gram na pianinie. Niestety nie zauważyłem jej
Zapisywałem kolejne układy swoich własnych dźwięków
Nagle do pomieszczenia wbiegła dziewczynka z pastorem.
Nie przejmowałem się tylko grałem dalej
Na ich ustach zagościł uśmiech
-Brawo mały
-Dziękuje - powiedziałem odrywając się od grania
~~*~~
Siedziałem przy łuku który był w centrum miasta.Zająłem ławkę która stała pod rozłożystym drzewem. Ludzie chodzili jak mrówki. Przyglądałem się zakochanym parom a w moich oczach pojawiły się łzy. Dlaczego mnie to spotyka? Czym sobie zasłużyłem?
Czemu nie mogła być przy mnie i cieszyć się naszą miłością?
Nie wytrzymałem musiałem opuścić to miejsce które kojarzyło mi się z nią. Gwałtownie wstałem z ławki i ruszyłem przed siebie.
~~*~~
Po kilkugodzinnym wędrowaniu w poszukiwaniu mojego syna nogi zaprowadziły mnie pod łuk. Powoli usiadłam na ławce pod rozłożystym drzewem.  Przyglądałam się na dzieci grające w klasy a uśmiech sam nasuną się na twarz.
Czułam gorycz w sercu że nie mogłam być przy swoim Tommym. Moje serce nie wytrzymało musiałam odejść gdzieś gdzie mnie nie znajdą. Powoli wstałam z ławki rozglądając się na przechodniów
Nagle go ujrzałam. Tak!To on mój synek. Idzie przez tłum ludzi grając na gitarze. Bez zastanowienia biegłam w jego kierunku. Przebijałam się przez ludzi powtarzając jedno słowo "przepraszam". Lekko wyciagnęłam rękę w jego kierunku i dotknęłam jego ramienia
-Tommy-szepnęłam​
Chłopak nagle się odwrócił i spojrzał na mnie ze zdziwieniem
-przepraszam-gwa​łtownie odwróciłam się i uciekłam. Moja nadzieja prysnęła jak banka mydlana.
~~*~~
-Pastorze...gdzi​e pan go znalazł. To jest ewnement-powiedz​iała dyrektorka Juliarda gdy ja dawałem z siebie wszystko na pianinie.
-Sam przyszedł ..Bóg postawił go na naszej drodze
-Na naszych oczach rodzi się gwiazda przyszłej muzyki-powiedzia​ła i podeszła do mnie kładąc rękę na moim ramieniu.
~~*~~
Byłem chyba najmłodszym uczniem najlepszej szkoły w Nowym Jorku. Kochałem te lekcje. Uwielbiałem tworzyć muzykę a teraz mogłem robić to codziennie.
Po jakimś czasie lekcje mnie już nie ciekawiły wiedziałem już wszystko. A w mojej głowie rodził się pomysł z sekundy na sekundę który postanowiłem przelewać na kartkę papieru.
-Mike co robisz?- spytał mnie nauczyciel podchodząc do mojej ławki. Delikatnie pokazałem moją ciężką prace a w jego oczach pojawił się zachwyt. Nic nie mówiąc chwycił mój zeszyt i wyszedł z sali.
~~*~~
-Drogi Miku domyślasz się czemu cie wzywamy-powiedzi​ała dyrektorka gdy wszedłem do sali pełnej ważnych osobistości.
-Tak .. nie uważałem na lekcji.
Kobieta lekko się zaśmiała.
-proszę usiadź-wskazała ręką na krzesło. Powoli odsunąłem plastikowe krzesełko i zająłem miejsce przy stole
-przyszedłeś tutaj w sprawie skomponowanego utworu jaki wykonałeś na ostatniej lekcji u pana Adamsa.
-Tak?
-Nigdy tego nie robiliśmy ale w tym roku postanowiliśmy zrobić wyjątek. Co ty na to?-zapytała starsza brunetka składając ręce
-Na ..na co- wydukałem Zaskoczony
-Na to aby twój utwór zagrać na Jesiennym koncercie Juliardzkim. A ty występował jako dyrygent.-powiedziała uśmiechając się
-Ja ...tak.
-To świetnie- kobieta się nagle uradowała. -wiec co nie traćmy czasu. Szybko maszeruj na pierwsza próbę.-wstała i otworzyła drzwi.
-a będzie tam dużo osób? -spytałem
-tak oczywiście sprzedaliśmy ponad tysiąc biletów-powiedzi​ała dumnie kobieta
-Chcę żeby było jak najwięcej
- Rozumiem taki talent musi usłyszeć jak najwięcej osób. W takim razie rozumiem ze się zgadzasz.
-Tak.- powtórzyłem
~~*~~
Pogłębiłam się w próbach przed Jesiennym koncertem. Nie mogłam zawieźć mojej szkoły która dała mi szanse na kare. Niestety wszystko szło jak po gruzie. Zapomniałam wszystko. Po 10 latach moje ręce zapomniały jak zachować się w pobliżu skrzypiec.
~~*~~
Próby, próby i jeszcze raz próby. Tym żyłem na co dzień. Wielkimi krokami zbliżał się nowojorski koncert w którym moja kapela oficjalnie wróci na szczyt.
-ej stary ?-zapytał nagle Louis
-sory zamyśliłem się-powiedziałem​ podnosząc się z krzesła
-chodź, mamy próbę- poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju.

~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~

Dzięki za 6 kom macie tutaj rozdział mam nadzieję że się spodoba i do kolejnego 
Teraz was nie szantażuję ale nie licznie na nowy rozdział gdy będą 2 kom 

3 komentarze: